Przekroczyć Granice w Expressie Ilustrowanym

28 sierpnia, 2009

W oczekiwaniu na następne listy z wyprawy mam dla Was wycinek prasowy o naszych podróżnikach z łódzkiego dziennika Express Ilustrowany:

Express IlustrowanyStrona z gazety do pobrania w PDFie tutaj.

Jan


Wszechświat nam sprzyja :)

25 sierpnia, 2009

Próbuję znaleźć jakiekolwiek słowa, które choć trochę oddadzą to, co dzieje się teraz we mnie. I muszę przyznać, że nie potrafię. Wciąż trudno mi uwierzyć, że to wszystko prawda. Że lecimy tam, że udało się. I że wierzy w nas tylu ludzi…  Każdy kolejny sms, mail, telefon, który dziś odebrałam pogłębiał jeszcze ten stan, którego opisać nie potrafię. To połączenie oszałamiającej radości z pewnym strachem i wszystkim tym, co wydarzyło się w ciągu ostatniego tygodnia. To był bardzo trudny tydzień. Pełen niespodziewanych zwrotów akcji, własciwie do ostatniej chwili nie byliśmy pewni ile mamy pieniędzy do dyspozycji, czy mamy gdzie spać, z kim wejść na Kilimanjaro… Kupując bilety nie znaliśmy odpowiedzi na tysiące pytań. Nawet mając bilety w kieszeni nie mieliśmy pewności, że się uda. I wiecie co? Udało się! To niesamowite, ale udało się wszystko, przez ten tydzień zdobyliśmy, osiągnęliśmy odpowiedzi niemal na wszystkie nurtujące nas pytania. Nasze wirtualne dotąd pieniądze od kilku firm, które obiecały nam pomóc, dziś nagle udało się zdobyć w gotówce. Wczoraj dostaliśy maile z dobrymi wiadomościami od skautów, choć zaczęliśmy zakładać, że mimo kilkumiesięcznego kontaktu jednak nie będą w stanie nam pomóc. Nawet właściciel firmy, która wprowadza nas na Kilimanjaro ostatecznie zaczął odpowiadać na zadawane mu pytania, a nie pisać o kamerach i innych mniej interesujących nas rzeczach… Wszystko, wbrew temu co doświadczaliśmy przez ostatnie miesiące, po prostu się ułożyło. I jak tu nie wierzyć, że wszechświat sprzyja tym, którzy mają odwagę realizować swoje marzenia?

„Świat należy do ludzi, którzy mają odwagę marzyć i ryzykować, aby spełniać swoje marzenia. I starają się robić to jak najlepiej.”

Otóż to. Marzyliśmy, ryzykowaliśmy i staraliśmy się robić to jak najlepiej. I będziemy starać się dalej. Bo właściwie – co innego mielibyśmy robić? 🙂

A.


To już!! Już i naprawdę!!

25 sierpnia, 2009

Kochani!

Kończy się właśnie jeden z etapów naszego projektu… prawie spakowane plecaki wskazują na to, że kończy się etap przygotowań do wyprawy. Jeszcze kilka głęboki oddechów i ruszamy.  Co chwilę dochodzą do nas maile, smsy, wiadomości od Was. Życzycie nam powodzenia, piszecie, że trzymacie kciuki. Dziękujemy za wszystkie słowa wsparcia i ciepłe myśli.

Dziś trudno nam cokolwiek pisać, jest w nas tyle emocji,  że zupełnie swobodnie można by nimi obdzielić pół świata. Podekscytowanie, trochę strachu i niepewności, ale przede wszystkim ogromna radości, że to już jutro, już zaraz, już naprawdę.

Do zobaczenia 13 września, wrocimy cali i zdrowi! A Wy nie przestawajcie trzymać kciuków i ciepło o nas myśleć:)

Jeśli tylko będzie to możliwe z technicznego punktu widzenia pewnie co jakiś czas pojawi się tu na blogu jakaś informacja gdzie jesteśmy, co robimy i jak bardzo szczęśliwi jesteśmy:)

Kasia.


Jeszcze raz media

24 sierpnia, 2009

Na kilka dni przed wyprawą, Anna Książek raz jeszcze opowiada o przeżyciach związanych z Kilimandżaro i Afryką, chodzeniem po górach i przekraczaniem coraz to nowych granic. Ubiegłotygodniowej audycji ze studenckiego radia Żak z Łodzi można posłuchać TUTAJ.


Cytat na dziś

22 sierpnia, 2009

„Kiedy musimy podjąć ważna decyzję, najlepiej zawierzyć intuicji, ponieważ rozum zwykle oddala nas od spełnienia marzeń, przekonując, że jeszcze nie nadeszła odpowiednia chwila. Rozum boi się klęski, podczas gdy intuicja kocha wyzwania.” 

Paulo Coelho


Konkrety :)

17 sierpnia, 2009

Pierwszy i najważniejszy konkret jest taki, że jedziemy! 🙂 26 sierpnia o godzinie 13.40 wylatujemy z lotniska w Warszawie. O 17.10 mamy przesiadkę w Istambule, o 1.00 jesteśmy w Nairobi. Bilety kupiliśmy zaledwie kilka dni temu, w środę, mieliśmy jednak tyle szczęścia, że ich cena okazała się niższa od ceny, którą zakładaliśmy. Podczas kilku miesięcy przygotowań nie udało nam się znaleźć tak tanich biletów, szczęście więc nam sprzyja! Mamy nadzieję, że nie tylko w kwestiach lotniczych. 🙂

W tej chwili jesteśmy na etapie załatwiania wszelkich formalności. Do najważniejszych należy wynajęcie firmy, która wprowadzi nas na Kilimandżaro. Dzięki pomocy Karoliny John (której w tym miejscu serdecznie dziękujemy :)) udało nam się skontaktować z kilkoma firmami telefonicznie, teraz kontynuujemy negocjację drogą mailową. Do propozycji, o których myślimy najpoważniej, należy oferta firmy Zara. Utrzymujemy również kontakt z fimą Victioria, a także siostrą zaprzyjaźnionego scouta, która pracuje  w firmie turystycznej. Do rzeczy, które załatwiamy w tej chwili należą również leki (przeciwko malarii oraz rozrzedzające krew), ostatni sprzęt, ubezpieczenie. Jesteśmy również w stałym kontakcie z kilkoma ludźmi, którzy Kilimandżaro zdobyli, staramy się jak najbardziej korzystać z ich wiedzy i rad.

Nie zapominamy również o mediach, dziś mieliśmy okazję opowiadać o wyprawie dziennikarzowi z Expressu Ilustrowanego, na środę jesteśmy umówieni z Radiem Łódź. Stworzyliśmy również kolejną informację prasową, którą jutro zostanie wysłana do mediów z Łodzi i Skierniewic.

Jesteśmy też w stałym kontakcie z naszymi sponsorami, do których poza Uniwersytetem Łódzkim, Sklepem Horyzont i drukarnią MiW należy Politechnika Łódzka oraz Urząd Miasta Skierniewice. Wciąż mamy nadzieję, że dołączą do nich kolejne firmy, z którymi prowadzimy rozmowy. Każda, nawet symboliczna suma, jest dla nas ogromnym krokiem na przód.

Dziś, niemal w przeddzień wyprawy, raz jeszcze zapraszamy do przyłączenia się do naszej metrowej akcji oraz głosowania na bloga bezgranic.dlaniepokonanych.pl, który dzięki Waszym głosom skoczył z miejsca 2034 na miejsce 69 🙂 dziękujemy 🙂

Pozdrawiam znad afrykańskich spraw

A.


Cytat na dziś

17 sierpnia, 2009

„Świat należy do ludzi, któzy mają odwagę marzyć i ryzykować, aby spełnić swoje marzenia. I starają się robić to jak najlepiej.”

Paulo Coelho


12 braci wierząc w sny

11 sierpnia, 2009

Dziś jeszcze przez chwilę refleksyjnie, zanim za kilka, może kilkanaście godzin, napiszemy o konkretach.

Dziś, dla odmiany, chciałabym napisać o marzeniach. Związanych z tytułem tego postu. Jak część z Was zapewne wie, jest on cytatem ze znanego wiersza Leśmiana „Dziewczyna”. I chyba nie ma dla mnie cytatu bardziej naznaczonego wspomnieniami, przede wszystkim wspomnieniami zrealizowanych marzeń. Zaczynając od samego początku, wiersz ten był pierwszym, do którego ułożyliśmy melodię, spełniając w pewien sposób marzenie o graniu, o tworzeniu. Wiersz, zamieniony w piosenkę, trwał przez lata. Tuż za nim przyszły kolejne, łatwiejsze i krótsze utwory, które z czasem zaczęło śpiewać coraz więcej ludzi, spełniając moje kolejne ciche marzenie. Ale i na „Dziewczynę” przyszedł jeszcze czas… Zaśpiewaliśmy ją na jednym z najlepszych, wręcz wymarzonych kursów drużynowych, który udało mi się poprowadzić z niesamowitą kadrą. Pierwszy raz w takim składzie, nie tylko kadry KDZ, ale i całej Zimowej Akcji Szkoleniowej. To był pierwszy ZAS nowego wymarzonego zespołu kształcenia. I z cała pewnością mogę powiedzieć, że i ten ZAS był spełnieniem marzeń. Zaś moment, w którym zaśpiewaliśmy „Dziewczynę” na festiwalu należy do jednych z moich najpiękniejszych wspomnień. W ludziach, z którymi miałam okazję śpiewać, było tyle siły, tyle wiary w wyśpiewane słowa… które przecież w całości mówią o marzeniach. W wierszu tym dwunastu braci wierząc w sny jest gotowych rozbić mur, za którym mają nadzieję zobaczyć dziewczynę. I nawet gdy brak im sił, do realizacji snów zaczynają dążyć ich cienie, a w końcu i same młoty. I choć ostatecznie przychodzi rozczarowanie, nie mamy prawa drwić z próżni, kiedy ona nie drwi z nas. Każdy zapewne zinterpretuje ten wiersz inaczej. Dla mnie jest on kolejną wskazówką mówiącą, że warto marzyć. Do dziś wiersz ten wywołuje we mnie niezwykłe emocje. I wciąż jeszcze są z nim związane marzenia, które mam nadzieję kiedyś spełnić.

Dziś jednak zdecydowałam się o nim napisać jeszcze z jednego powodu… 12. Właśnie wracam z krótkiej wizyty na obozie drużyny, którą miałam przyjemności przez kilka lat prowadzić. 12 ŁDH. I nie ukrywam,  że drużyna ta jest moim kolejnym, całkowicie zrealizowanym marzeniem. Przez 2,5 roku udało nam się osiągnąć wszystko, jeżeli nie więcej niż zdołałam sobie wymarzyć. Stworzyliśmy niesamowitą ekipę, razem rzucaliśmy światu wyzwanie i pozostawialiśmy go lepszym. Razem byliśmy na Jambo czy w Szwajcarii. I choć nie brakowało momentów trudnych, wiem na pewno, że prowadząc tę drużynę odnalazłam w niej wszystko, czego było mi do szczęścia potrzeba. A dziś, po 1,5 roku, jakie minęło od oddania drużyny, przyjeżdzam do nich do Białego Boru i z całą pewnością mogę stwierdzić, że moje marzenie o drużynie trwa. Jest w nich wciąż ta sama siła, moc, ta sama wiara i zaufanie do siebie nawzajem, które dawały mi tyle radości. Przyznam się nawet, że siedząc z nimi na podsumowaniu dnia, zatęskniłam za tą drużyną. Za taką drużyną jaką byli, ale i jaką są teraz. Jestem dumna, że mogłam z nimi pracować, że udało się wychować takiego następcę. Że to wszystko trwa, i trwać będzie. Dziękuję Wam za to, drodzy harcerze. Dziękuję za kolejne zrealizowane marzenie.

Tyle o marzeniach zrealizowanych. Teraz czas na kolejne, do którego już tak niewiele nam brakuje…

A.


Cytat na dziś

10 sierpnia, 2009

„Gdy nie można zawrócić, jedyne, co pozostaje, to iść naprzód.”

Paulo Coelho


„W życie się zanurzyć…”

30 lipca, 2009

Po kilku dniach na rumuńskiej ziemi i kilkunastu godzinach podróży znów na moment wszyscy spotkamy się w Łodzi lub okolicach. Na moment tylko, gdyż już w sobotę większość z nas wyrusza w dalszą drogę, tym razem jednak w obrębie naszego kraju. Przed nami kolejne obozy, wyzwania, wędrówki. Odpowiedzialność, ale i poczucie wolności. Zanim jednak porzucimy wspomnienia z wyjazdu, z którego wróciliśmy dziś rano, na rzecz kolejnych działań, spróbujemy jeszcze na chwilę wrócić do tego, co dane nam był przeżywać przez ostatni dni.

Każdy z naszej czwórki wraca do domu z pewnościa z innymi myślami, inną refleksją, innym bagażem doświadczeń. Dla mnie osobiście nie był to najłatwiejszy wyjazd, wierzę jednak, że czas zostawi we mnie tylko te pozytywne wspomnienia, a jest ich przecież całkiem sporo. Nowe, międzynarodowe znajmości, ale i pogłębienie tych polskich, na które w codziennym biegu brak nieraz czasu. Wiele rozmów i milczenia, śmiechu, satysfakcji ze współnych działań, z pozostawienia świata troszeczkę lepszym. Poczucie współnoty podczas śpiewania piosenki, która nagle, zupełnie spontanicznie pojawiła się w naszych głowach, by ostatecznie przynieść ogromną radość i satysfakcję podczas śpiewania jej na scenie. „A po nocy przychodzi dzień…”. To prawda. Zawsze po nocy, po chwilach zwątpienia, przychodzi dzień. Spokój. Trzeba tylko żyć, w życie się zanurzyć…

Jutro spotkanie rozstrzygające losy naszej sierpniowej wyprawy. Jedziemy teraz, czy będziemy musieli zmienić termin? Dostaliśmy sygnał, wyraźny sygnał, że jest nadzieja. Jutro musimy to jeszcze przeliczyć, przegadać, ale… Dziś w nocy, wracając z Rumunii, czytając smsa, pierwszego smsa od dawna z naprawdę  dobrymi wieściami… poczułam, że jesteśmy tak blisko. Nie chcę niczego zapeszyć, miejmy jednak nadzieję, że kupno biletów to kwestia dni, godzin… Już tak niewiele nam brakuje. W tej chwili każda złotówka przybliża nas do celu. Każda złotówka od sponsora, ale i od nowego właściciela metrów. Dziękuję Wam za to po raz kolejny. Za radość z wpisywania kolejnych nazwisk na listę właścicieli. Za Wasze wsparcie, pytania, obecność.

A.