Kup nam metr wysokości :)

28 czerwca, 2009

Przyjdzie jeszcze taki dzień, że wszystkie marzenia legną w gruzach, a świat pogrąży się w otchłaniach pesymizmu gdzie nie ma miejsca na nic poza szarą nieszczęśliwą egzystencją oraz potoków łez wylewanych podczas wspominania lepszych czasów. Ale to nie jest ten dzień!!!!

 Nadejdzie godzina wilków, w której przestaną liczyć się braterstwo przyjaźń i koleżeństwo, te wartości zginą i nie będzie już można liczyć na nikogo bliskiego. Ale to nie jest ten dzień!!!!

Dzisiaj walczymy o swoje marzenia, o to by spełniać je wraz ze swoimi przyjaciółmi, o lepsze jutro z kolejnym ciekawym wspomnieniem. Walczymy o to by każdy mógł cenić te wartości i wcielać w życie swoje sny. Dlatego apeluje do was: przyjaciele, znajomi, nieznajomi – pomóżcie nam spełnić marzenie, pomóżcie nam postawić kolejny krok, pokonać kolejny metr Kilimanjaro.

Ogłaszamy wielką akcję „Kup nam metr wysokości”, w której możecie walnie przyczynić się do spełnienia naszego marzenia. Kupujcie sobie metry wysokości – 1 metr za jedną symboliczną złotówkę – dla was to może się okazać tylko złotówka, dwa złote, pięć lub ile byście chcieli nam dać a dla nas to wielki krok do góry, wielki krok ku szczytowi. Wasze nazwisko pojawi się na naszej stronie przy odpowiednim kupionym metrze. Zwracamy się z wielką prośbą – pomóżcie nam!!

Metry naszej wysokości kupować można wpłacając złotówki na nasze konto 93 1140 2004 0000 3902 4422 6497 z dopiskiem „Przekroczyć granice”.

Będziemy wam bardzo, bardzo wdzięczni 🙂

Zbyniu 😛


Cytat na dziś

23 czerwca, 2009

Prawdziwa podróż ku odkryciu składa się nie z poszukiwania nowych pejzaży, lecz obserwacji nowymi oczami.

Marcel Proust


Zrób to!

22 czerwca, 2009

Po przyjściu do domu po prawie udanym egzaminie z matematyki postanowiłam odciążyć swój umysł od całek, pochodnych, sił i innych magicznych rzeczy włączając na chwilę telewizję i oglądając po prostu to na co wypadnie. Tym razem padło na „Na Wspólnej” (jak nietrudno się domyśleć była to powtórka bo w końcu podczas wakacji ciężko trafić na coś innego ). Serial jak to serial i nie byłoby w nim nic szczególnego gdyby nie jedna scena, w której żona rozmawia z przyszłym wspólnikiem męża o ryzyku interesu, na który się decydują oraz o tym czy warto brać kredyt i wykorzystać oszczędności przeznaczone na czarną godzinę. Gość owej pani mówi, że warto zaryzykować bo może w końcu będzie stać ich na spełnienie marzeń. Mądre, ale to jeszcze nie to na co chciałam zwrócić uwagę. Dopiero chwilę potem pada zdanie, które według mnie warte jest zapamiętania: „nie ma co zostawiać życia na przyszłość, trzeba realizować marzenia”. I chyba właśnie tak jest. Chcesz skoczyć ze spadochronem – zrób to, chcesz zacząć chodzić na lekcje tańca – zacznij, chcesz nauczyć się mandżurskiego – naucz się. Nie ma co odkładać planów na potem trzeba realizować je póki ma się siłę, zapał i możliwości. A naszej jakże uroczej piątce nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć: „chcesz wejść na Kilimanjaro – zrób to!”

 

Magda 🙂


Odwieczny dylemat

21 czerwca, 2009

Trwa obecnie pewien dosyć specyficzny okres czasu, przez niektórych zwany armagedonem, przez niektórych apokalipsą, końcem świata, jednak przez wielu zwany jest też po prostu sesją.

I tutaj stajemy w obliczu tytułowego odwiecznego dylematu: uczyć się czy się nie uczyć? Chciałoby się rzec „oto jest pytanie” ale o dziwo ja jakoś nie chce więc przechodzę do omówienia ważnej kwestii tego, z czym student zmaga się podczas tejże właśnie sesji.

Jest pewna grupa osób, dla których największym wyzwaniem jest nauczenie się na tyl, by w indeksie pojawił się zawijasek będący prawdopodobnie podpisem tuż obok pięknej, śniącej atramentem cyferki pięć. Ale dla większości bój podczas sesji toczy się o coś zupełnie innego 😛 Mianowicie: jak by tu do jasnej anielki wziąć się za przeczytanie tych notatek? wszakże alternatyw jest przecież bardzo wiele, a to tylko niektóre z nich: reprezentacja Polski miażdżąca reprezentację Wenezueli w niedzielny wieczór, rozpoczynający się jutro Wimbledon, świętowanie trypletu Barcelony – tego nigdy dość :P, śledzenie z zapartym tchem zmagań polskich siatkarek, możliwość pouprawiania sportów wszelakich w tym tak zwanej turystyki kanapowej – zwiedzanie telewizyjne. Widać więc ogromną ilość alternatyw ( właściwie bowiem wszystko jest lepsze od uczenia się :P). I jak tu być studentem w naszych czasach? Chyba nie ma innego wyjścia i trzeba spiąć cztery litery, przysiąść nad książkami i pokazać pani bądź panu wykładowcy, że mój wynik z jego egzaminu będzie dla mnie tak korzystny jak Polski w spotkaniu z Wenezuelą 😀

Trzymajcie za mnie kciuki jutro o 12 podczas egzaminu z podstaw rachunkowości 😛
Zbyniu 🙂


Cytat na dziś

19 czerwca, 2009

Prawdziwi podróżnicy to tylko ci, co wyruszają aby wyruszyć.

Charles Pierre Baudelaire


Syndrom hobbita

18 czerwca, 2009

Moje co jakiś czas pojawiające się przemyślenia mają zazwyczaj coś wspólnego z telewizją, nie chciałbym jednak by ktokolwiek pomyślał, iż czas spędzony przed ekranem przedkładam nad możliwości propagowania naszej wyprawy i próby załatwiania ważnych kwestii afrykańskich. Nic z tych rzeczy! Po prostu wolne chwile w charakterze odpoczynku spędzam na siedząco obserwując zmieniające się obrazy na moim (prawie) 60-calowym ekraniku. 😛

A teraz do rzeczy czyli do własciwych refleksji telewizyjnych 🙂 Jak się domyślacie pewnie po tytule news’a mowa będzie o filmie który w dniu jutrzejszym (tj piatek) zostanie wyświetlony przez pewną trzyliterową stację telewizyjną a jego bohaterem są: … … hobbici. Władca Pierścieni wszakże to opowieść właśnie o tych stworzeniach ( między innymi 😛 ). I co robi taki hobbit? Otóż taki hobbit jest mały, mały w porównaniu ze wszystkim co go otacza i w większości przypadków przytłacza. Dalej: taki hobbit porywa się na misję praktycznie niewykonalną nie znając nawet drogi i nieświadomy tego, co go może na niej spotkać. Wreszcie taki hobbit zabiera na tą misję swoją drużynę – niewielką ilość ludzi, na których może polegać i którzy zwiększają jego wiarę w powodzenie wyprawy.

Analogie do takiego hobbita są więc dosyć jasne – my również jesteśmy mali w otoczającym nas świecie, porywamy się na coś, co wielu określiło jako „prawie niewykonalne” w towarzystwie ciekawych przyjaciół. I tym sposobem zapadliśmy na syndrom takiego właśnie sobie hobbita 😀 Pozostaje tylko jak zawsze jedna kwestia dopełniająca całego obrazu – Frodo doszedł do celu 😛 Więc i my musimy 😀

Frodo i koledzy wieczorem w TV a także nieprzerwanie na kartach trylogii Tolkiena – polecam bliższe zgłebianie tytułowego zagadnienia 😛

wasz
Zbyniu 😀


Przekroczyć granice… kryzysu

11 czerwca, 2009

We wtorek, podczas audycji w Radiu Żak, jeden z prowadzących podsumowując dotychczasową rozmowę stwierdził, że musimy pokonać przynajmniej trzy granice – granice geograficzne, granice wysokości i… granice kryzysu. Granic do pokonania jest z pewnością znacznie więcej, dla nas ważne sa też granice międzyludzkie, jak również granice tkwiące w nas samych. Planując wyprawe nikt z nas nie spodziewał się, że do tego wszystkiego dojdzie jeszcze kryzys… A słowo kryzys przez ostatnich kilka miesięcy stało się słowem-kluczem. „Pomoglibyśmi, ale kryzys…”. Tym bardziej wdzięczni więc jesteśmy tym, którzy mimo kryzysu chcą i mogą z nami działać.

Początkowo wydawało się, że słowo „kryzys” stało się po prostu modne, a przy okazji służy jako świetna wymówka. Coraz częściej okazuje się jednak, że nie do końca.  Kryzys mimo wszystko w ten czy inny sposób nas dotyka. A jeśli nie kryzys, to strach przed kryzysem, a to samo w sobie już wystarczy. Nie jest więc łatwo.  Wciąż jednak wierzę, że i tę granicę przekroczymy. Granicę kryzysu. I że jeszcze bardziej wzmocni to wiarę w marzenia, w sukces. Bo jeśli można w czasie kryzysu, to zawsze można…

Na pewno też wiele nas kryzys nauczył. Wymaga on od nas dużo większego wysiłku, jeszcze większej mobilizacji, cierpliwości, wiary.  Nie możemy dopuścić, by kryzys dotknął również nas. Niekoniecznie ten finansowy. Słysząc wciąż słowo kryzys, czasem trudno nie zwątpić, nie pójść za łatwą wymówką – jest kryzys, więc tym razem się nie uda. Nie dlatego, że my nie potrafimy, ale dlatego, że jest kryzys właśnie. Otóż nie. Kryzys, nie kryzys, będziemy realizować marzenia. Będziemy żyć świadomie. Nie skorzystamy z łatwej wymówki, by usprawiedliwić się przed samym sobą z bierności. Nie.  Życie jest po to, by brać je w swoje ręce. Bez względu na okoliczności, przeszkody, bez względu na pozornie obiektywne przesłanki, że przecież tym razem to niemożliwe.  Jak słusznie zauważył Heraklit – Kto nie dąży do rzeczy niemożliwych, nigdy ich nie osiągnie. No i człowiek nie jest tworem okoliczności, to okoliczności są tworem człowieka (B. Disraeli).

Będziemy więc tworzyć! Mimo kryzysu i obiektywnych przesłanek! 🙂

A.


Cytat na dziś

11 czerwca, 2009

Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.

 Johann Wolfgang Goethe


Łzy szczęścia także dla nas?

7 czerwca, 2009

Jak już było to wielokrotnie wspominane i przypominane Dzień Dziecka pierwszego dnia miesiąca czerwca nie dla wszystkich jest szczęśliwy zwiastuje bowiem szybkie nadejście sesji, spraw obozowych i tym podobnych zajęć wymagających poświecenia czasu – towaru dziś wręcz luksusowego. Poszukiwania sponsorów tudzież współpracowników przy naszym projekcie trwają cały czas, dlatego niedziela miała być tym dniem odpoczynku. Wracając dzisiaj z zajęć kursu wychowawców kolonijnych byłem więc przemęczony zwyczajowo ostatnim tygodniem. Po powrocie do domu zwaliłem się więc na kanapę i zgarnąłem ze stołu pilota do telewizora. Przypomniałem sobei jaka to dzisiaj data i wybór kanału stał się nagle oczywisty – eurosport. A tam w finałe wielkoszlemowego French Open Roger Federer stawał do walki ze Szwedem Robinem Soderlingiem ale dla Szwajcara ta walka to była walka o historię – o zapisanie się złotymi zgłoskami na kartach historii światowego tenisa. Może nie wszyscy wiedzą ale ostatnio Roger nie był w najwyższej formie a turnieje seryjnie wygrywał zamiast niego Hiszpan Rafael Nadal, który też odebrał mu pierwsze miejsce w rankingu ATP. Ale teraz Federer miał wielką okazję ku temu by sięgnąć po czternaste zwycięstwo w wielkim szlemie i wyrównać tym samym rekord Pete’a Samprasa – legendy tenisa stając się zarazem szóstym zawodnikiem w historii, który wygrałby wszystkie cztery turnieje wielkiego szlema. Jak już wspomniałem Roger Federer walczył dziś o wpisanie się do historii… i wygrał. Dzięki determinacji i uporczywemu dążeniu do celu zdołał osiągnąć to o czym marzył. A łzy szczęścia spływały obficie po jego policzkach. I tak patrząc na zapłakanego Rogera pomyślałem: chcę tak samo zapłakać kiedy spełnię swoje marzenie. I nie spocznę dopóki szczyt kilimanjaro nie zostanie zmoczony moimi łzami – łzami największego szczęścia.

Gratulacje dla Federera a wam, kochani, życzę samych sukcesów, które z takim wzruszeniem będziecie świętować 🙂

wasz,
Zbyszek 😛


Cytat na dziś

4 czerwca, 2009

„Podróz jest po prostu stosunkowo zdrowym rodzajem narkotyku.”

Andrzej Stasiuk